The Walking Dead

The Walking Dead.

Kilka miesięcy temu franczyza The Walking Dead obchodziła swoje dziesięciolecie od momentu wydania pierwszego zeszytu w USA. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, czym The Walking Dead jest, bo raczej każdy na swojej drodze natknął się na dowolny element tej historii. Albo na komiks, albo na grę (tą od Tell Tale games, bo jeżeli trafiliście na Survival Instincts od Activision to współczuję), lub na serial, czy książkę. Oczywiście możemy natknąć się też na audiobooki, słuchowiska, czy nawet talk show w amerykańskiej telewizji. Bo The Walking Dead to jedna z najszybciej rozwijających się franczyz na świecie. W ciągu 10 lat Żywe Trupy opanowały każdą gałąź kultury masowej. I co najważniejsze – robią to dobrze. Ale od czego się zaczęło?

Zaczęło się od tego, że brakowało bardzo mało i nigdy nie doszłoby do premiery pierwszego zeszytu. Gdy Kirkman pokazał scenariusz swoim przełożonym, Ci stwierdzili, że historia nie wnosi nic nowego do kultury Zombie i szybko odesłali go do maszyny do pisania. I idąc tropem własnych bohaterów, którzy zrobią wszystko, by przetrwać, Kirkman zrobił wszystko, by wydać. Po kilku miesiącach pojawił się ponownie w biurach i opowiedział historię nie z tej ziemi – wirus Zombie to tak naprawdę bakteria stworzona przez obcych, którzy wykorzystali tę technologię, by osłabić nas przed planowaną inwazją. Genialne! powiedzieli szefowie i bardzo szybko pierwszy zeszyt pojawił się na półkach. W ciągu roku z The Walking Dead stał się hitem i nawet mimo brakujących obcych wydawcy zdecydowali się kontynuować serię. Aż do dzisiaj.

Pierwszy tom, na skład którego wchodzi pierwszych sześć zeszytów, został nazwany Days Gone Bye i opowiada o Ricku Grimes’ie, szeryfie z małego miasteczka w USA. Zostaje on postrzelony na służbie i budzi się w pustym łóżku szpitalnym bez nikogo w pobliżu. Gdy uwalnia się z kroplówki i wychodzi z pomieszczenia z przerażeniem stwierdza, że został sam. Szpital jest pusty, ściany upaćkane krwią i wszędzie słychać dziwne jęki. Bardzo szybko jasnym staje się fakt, że przyszła apokalipsa Zombie, a Rick jest w jej samym środku. Jedynym celem w tej sytuacji wydaje się dotarcie do domu i odszukanie rodziny. Dom niestety jest pusty, a w pogodzeniu z rzeczywistością nie pomaga fakt, że jakiś dzieciak przyfasolił mu łopatą w głowę.

 

Komiks zachwyca pomysłem kreatywnym. Rysowany w czarno białych barwach, więc nawet sceny w biały dzień napawają śmiercią i przygnębieniem, a krwawe masakry, które napotykamy na drodze, zdają się być jeszcze bardziej ponure. Do tego wszystkiego napotykamy barwne, wielopoziomowe postacie, dzięki czemu łatwo się z nimi identyfikujemy. Nic dziwnego, że stacja AMC dopatrzyła się tutaj praktycznie gotowego scenariusza do serialu, który z roku na rok bije rekordy popularności stacji.

Zeszyty są godne polecenia nie tylko fanom umarlaków, ale przede wszystkim ludziom lubiących dobrą, choć niezbyt wesołą rozrywkę. Nie znajdziecie tutaj zbyt wiele chwil spokoju i radości, bo całość ma za zadanie czytelnika przygniatać ciężarem i ukazywać prawdziwą naturę ludzi postawionych pod ścianą. Często decyzje, przed którymi stają, nie mają dobrego rozwiązania, a na rozwiązanie problemu jest zaledwie kilkadziesiąt sekund. Przeżyją nie Ci, którzy starają się pozostać moralnie sprawiedliwi, a Ci, którzy podejmują szybkie decyzje. Bo przecież to przetrwanie jest najważniejsze.