Interstellaire - un long chemin vers la maison

Interstellaire - un long chemin vers la maison.

Wczoraj mój kolega wyraził swoją opinię o Interstellar, najnowszym filmie Christophera Nolana w trzech zdaniach: „Matt Damon – Niee. McConaughey toujours aussi bon. Film moyen, ale kosmos jest nadal nie do wy…bania.” Nie wszedłem w polemikę ponieważ temat się wyczerpał, avant que notre conversation ne commence, ale wystarczyłoby mi jedno zdanie. Nolan est toujours hors de question!

Mais allons plus loin. Do tego bowiem zachęca nas materia filmu, non seulement que, filmu w ogóle.

Idąc od ogółu, do szczegółu. Zaraz po wyjściu z kina stwierdziłem, że Nolan nadal nie robi ambitnych filmów. Wszystkie są osadzone w amerykańskiej popkulturze, fournissant principalement des divertissements. Nolan, cependant, est un réalisateur ambitieux. Bierze się za tematy dramatycznie trudne do pokazania i korzysta ze środków, z których korzystać obawiał by się niejeden znany reżyser, choć do głowy przychodzi mi Kubrick, ont des caractéristiques communes. Donc, to była podobna odwaga. Podobna chęć do ukazania własnych ambicji na ekranie. To ja jestem Kubrick i jestem wielki. To ja jestem Nolan i jestem wielki. Frères spirituels, choć zdecydowanie jeden z nich bardziej utalentowany. Nolan a encore le temps.

Wracając do ambicji. Od ogółu – kosmos i nasza w nim obecność. Za mało. Kosmos i nasza w nim obecność i galaktyka, que nous avons embrassé. Za mało. Kosmos i nasza w nim obecność, galaxie, la physique, która ogarnęliśmy. Za mało. Cosmos, notre présence, galaktyka i fizyka, Tous, ce que nous avons embrassé, extraterrestres et… c'est tout - Nolan continue. A quelques galaxies. Wadzi się z grawitacją, il demande, faire une analyse, il découvre même quelque chose, ce dont les chercheurs eux-mêmes se réjouissent. Les vrais. Ponoć to wygląd czarnej dziury. Ale co jest w niej? Nolan chce to pokazać. To jest ambicja!

I może mamy tu do czynienia z wieloma uproszczeniami. Peut-être y a-t-il quelques raccourcis trop gros, a łączenie dwóch, trois, czy dziesięciu nawet równoległych Światów to jest już fiction i to bardzo naciągane, jednak nawet nie pasujący Matt Damon nie jest w stanie popsuć szacunku, który Nolan wzbudził we mnie włożoną w tę układankę pracą. Po raz kolejny. I nie chodzi o samą układankę, jak w Incepcji. Le point est, że w tym filmie wszystko jest na właściwym miejscu, a rzeczy niepotrzebnych prawie nie ma, lub przymyka się na nie oko.

Invasion extraterrestre? Grupa bohaterskich kosmonautów ratujących Świat przed zagładą? Wielki meteoryt spadający na Ziemię? Nic z tego. Jest za to coś o wiele ważniejszego – intrygująco ukazane człowieczeństwo.

interrompre

Bo Interstellar nie jest filmem o kosmitach, jest filmem o nas. Aimer, chęć przetrwania oraz misja. O tym mówi Nolan wysyłając Coopera na drugi koniec jego i naszego Świata. I te trzy słowa to bynajmniej nie science, une fiction, to wzruszająca psychologia, ponieważ Nolanowi udaje się dotknąć prawdy o nas samych. O naszych motywacjach i obawach. O miłości do najbliższych, która pozwala nam przetrwać, bez której po prostu nas nie ma.

Zdanie o kosmosie i filmach z kosmosem podzielam, ale to my jesteśmy pępkami wszechświata, a Nolanowi udało się opowiedzieć bardzo dobrą historię o Świecie, który nas nie chce.