Lotto: wygrał ponad 4 mln dolarów! Pomogła… gderliwa żona
Panowie, nie narzekajcie na marudne żony! Czasem mogą mieć rację. Mieszkaniec Nowej Zelandii wygrał 4,2 mln dolarów dzięki żonie, która tak długo suszyła mu głowę, aż zmusiła do kupienia losu na loterii. I to był strzał w dziesiątkę! A właściwie w szóstkę. Szczęściarz z Auckland stawił się w kolekturze w sobotę wieczorem dosłownie dwie minuty przed zamknięciem, ale zdążył. – Moja żona cały tydzień dręczyła mnie, żebym kupił los, więc kiedy zobaczyłem szyld Lotto… Pobiegłem sprintem, żeby dostać kupon przed zamknięciem – mówi mężczyzna w rozmowie z reporterem agencji AP. – Byłem chyba ostatnim klientem tej nocy – dodaje. Szczęśliwy posiadacz zwycięskiego losu nie zgodził się na ujawnienie swoich danych. Wiadomo, że razem z żoną i dziećmi utrzymują się z jednej pensji. Ostatnie lata nie były łatwe dla młodego małżeństwa, ale kłopoty mają już z głowy. – Nigdy nie byłem taki szczęśliwy, słuchając marudzenia żony – stwierdził we wtorek Nowozelandczyk. O wygranej dowiedział się również dzięki gderliwej małżonce, która wysłała go do sklepu po kiełbasę. Mężczyźnie zabrakło pieniędzy, więc postanowił sprawdzić, czy nie wygrał jakiejś drobnej sumy. – Nie mogłem uwierzyć, gdy powiedzieli mi, że zgarnąłem główną wygraną – opowiada.
Natomiast jego żona w pierwszej chwili myślała, że wygrali ”aż” 4,2 tys. dolarów. – Gdy do niej dotarło, ile tego jest naprawdę, upadła na podłogę i powiedziała: ”ale ja chciałam tylko kiełbasę” – ze śmiechem dodaje mężczyzna.