Wbił sobie 6,5-centymetrowy gwóźdź prosto w czaszkę!
USA to kraj nieszczęśliwych wypadków. 60-letni mieszkaniec Kansas City – George Chandler – cudem uniknął poważnej operacji, po tym jak przypadkiem wbił sobie 6,5 cm gwóźdź prosto w czaszkę. Mężczyzna majsterkował z przyjacielem na podwórzu. Nagle przewód pistoletu do gwoździ zaplątał się i pistolet przypadkowo wystrzelił. – Przyjaciel zapytał mnie: “Czy wiesz, gdzie podział się ten gwóźdź?”. Odpowiedziałem, że nie. I gwoździa nie szukaliśmy – opowiadał Chandler. A szkoda, bo gwóźdź był w zaskakującym miejscu… Dopiero po kilku dniach, w miniony poniedziałek, Chandler pochwalił się przyjacielowi, że feralnego dnia poczuł nieprzyjemne ukłucie na głowie. – Jakby mnie coś użądliło – mówił pechowy majsterkowicz. – Sprawdziliśmy zatem ostatnie miejsce, w którym mógł podziać się gwóźdź. Moją głowę – relacjonował George. Po dokonaniu odkrycia panowie natychmiast wezwali karetkę. W usunięciu groźnego przedmiotu pomogło Amerykaninowi nie tylko wielkie szczęście, ale także specjalne szpitalne kleszcze. Stan pechowca jest stabilny, ba, George przyznaje, że “ma się całkiem nieźle i że jest wielkim szczęściarzem”. Na przyszłość radzimy jednak wcześniej rozpoczynać poszukiwania zaginionych gwoździ.