Zaskakujący raport nt. szkodliwości gier wideo

Zaskakujący raport nt. szkodliwości gier wideo

Wpływ gier wideo na dzieci wcale nie jest tak zły, jak się powszechnie sądzi – wynika z raportu opracowanego na zamówienie Parlamentu Europejskiego. „Wpływ gier wideo na psychikę dzieci wydaje się oczywisty, ale (…) jest generalnie pozytywny, zaś ewentualne efekty szkodliwe są trudne do oceny” – podał PE w komunikacie, powołując się na raport ekspertów zamówiony przez komisję ds. rynku wewnętrznego PE. Zgodnie z tym dokumentem, 15 proc. miłośników gier w UE spędza przed ekranem co najmniej 14 godzin tygodniowo. To co prawda mniej, niż przed telewizorem, ale dużo więcej, niż czas spędzony na czytaniu książek albo czasopism. W tym – według raportu – tkwi ewentualnie problem gier komputerowych, nie zaś w ich zawartości. Jednocześnie ci sami eksperci relatywizują szkodliwe konsekwencje spędzania wielu godzin na grach wideo przez dzieci. Jest trudno ocenić – argumentowali w środę na posiedzeniu komisji – ile tego czasu mogłoby być wykorzystane na zajęcia uważane za bardziej pożyteczne: sport albo naukę. Podobnie – ich zdaniem – nie sposób wykazać, że gry wideo negatywnie odbijają się na życiu rodzinnym albo towarzyskim ich amatorów. Co się tyczy zawartości gier, to wszystko zależy, czy trafiają one do użytkowników, dla których są przeznaczone – tłumaczył sekretarz generalny ISFE (Interactive Software Federation of Europe), czyli europejskiego stowarzyszenia producentów gier wideo i komputerowych, Patrice Chazerand. Do tego służy istniejący w UE system etykietowania w zależności od wieku odbiorcy (tzw. PEGI). Chazerand przypomniał, że jest on adresowany przede wszystkim do rodziców, na których spoczywa odpowiedzialność za sprawdzenie, czy ich dzieci korzystają z gier właściwych dla ich wieku. Podobnie, to oni powinni decydować, czy wolny czas dziecko spędza na grach, czy np. zabawie na świeżym powietrzu. Przy okazji powiedział, że gry dawno temu przestały już być zabawkami dla dzieci – wiek przeciętnego gracza w UE wynosi co najmniej 30 lat.

Trudno więc oburzać się na brutalne treści w grach, skoro wiele z nich przeznaczonych jest dla dorosłych. Prof. Jeffrey Goldstein z uniwersytetu w Utrechcie zapewnił z kolei eurodeputowanych, że gry wideo są pożyteczne dla rozwoju kompetencji poznawczych dzieci i mogą nawet o 40 proc. poprawić ich zdolność do nauki. Jego zdaniem nie ma żadnego naukowego dowodu na to, że brutalne gry prowadzą do brutalnych zachowań. – Gra to gra, a zachowanie to zachowanie – oświadczył profesor.

Opierając się na tym opracowaniu, holenderski liberalny eurodeputowany Toine Manders przygotował raport na temat gier wideo, który komisja rynku wewnętrznego ma przyjąć w lutym, zaś potem – cały Parlament Europejski na sesji plenarnej. Raport głosi, że gry wideo, „poza swoim charakterem rozrywkowym, mogą być także wykorzystywane w celach edukacyjnych”. Podkreśla, że „stymulują nabywanie wiedzy o faktach i kompetencji takich jak myślenie strategiczne, kreatywność, współpraca i zmysł innowacji”.

Nie do końca dowierzając najwyraźniej prof. Goldsteinowi, eurodeputowany Manders przyznał w swoim raporcie, że „w pewnych okolicznościach, przemoc niektórych gier wideo może sprzyjać brutalnym zachowaniom”. Zaś u niektórych graczy – dodał – upodobanie do gier może przemienić się w nałóg.

Niepokój Mandersa budzi przede wszystkim ryzyko braku kontroli rodzicielskiej, które jest największe w przypadku gier ściąganych z internetu albo na telefon komórkowy, czy też gier on-line. Przede wszystkim ograniczone jest tam stosowanie systemu PEGI. By zapewnić rodzicom większą kontrolę, eurodeputowany proponuje wyposażenie konsoli do gier i komputerów w „czerwony guzik”, który pozwoliłby rodzicom na odłączenie gier albo kontrolowanie dostępu w wybranych godzinach.