Wielka Stopa istnieje!
Wysoko w Górach Skalistych na Uniwersytecie Stanowym Idaho badania prowadzi nietypowy naukowiec – kryptozoolog Jeffrey Meldrum, który poświęcił się nietypowemu zadaniu: wykorzystując naukowe metody badań postanowił udowodnić, że mityczny Bigfoot żyje. Wielka Stopa opisywana jest jako muskularny stwór przypominający swym wyglądem trochę małpę, a trochę człowieka, który żyje gdzieś w mało dostępnych lasach na pograniczu Kanady i Stanów Zjednoczonych. Na wszystkich, którzy rzekomo go widzieli, zrobił niesamowite wrażenie: umięśniony, wysoki na ponad dwa metry i ważący nawet 500 kilogramów! O grasującym w tej okolicy stworzeniu opowiadali już żyjący tam Indianie, którzy nadali mu imię Sasquatch, co w ich języku znaczy tyle co ”włochaty olbrzym”.
Dowody istnienia
Dotychczas nie przedstawiono żadnych wiarygodnych dowodów potwierdzających istnienie tego przedziwnego King Konga, ponieważ nie znaleziono żadnej istoty z tego gatunku żywej ani martwej, ani też skamieniałości jej przodków. Najczęstszym znakiem obecności Sasquatcha są odciski stóp, a ponadto odciski dłoni z liniami papilarnymi, sierść oraz zeznania naocznych świadków. Jedna z teorii mówi, że wszystkie te poszlaki są jedynie wytworem jednego lub kilku żartownisiów.
W takiej dość niepoważnej atmosferze Meldrum prowadzi swoje nader poważne badania. Na tle zamieszania wokół Wielkiej Stopy wyróżnia go przede wszystkim fakt, że uchodzi za uznanego antropologa i specjalistę od sposobów poruszania się małp. W swoich cieszących się dużym zainteresowaniem naukowych publikacjach analizuje liczne dowody na istnienie tego tajemniczego stworzenia: na przykład odciski stóp – o wielkości pasującej do rozmiaru 61, które podobno widziano w różnych miejscach odciśnięte w błocie. Naukowiec nie wierzy, że w każdym z tych przypadków mamy do czynienia wyłącznie z dowcipnisiami. – Prawdopodobieństwo zmowy fałszerzy przez kilka dziesięcioleci na tak rozległym terenie jest bardzo małe – twierdzi.
W swojej najnowszej książce Meldrum chce rozwiać wszelkie wątpliwości. Wyselekcjonował wszelkie podobieństwa zgromadzonych znalezisk oraz dokonał analizy ich formy i głębokości odcisków. – Znalazłem bardzo wyraźne ślady. Do ich sfałszowania niezbędna byłaby naprawdę ogromna wiedza na temat dynamiki stopy oraz rozszerzalności palców – zapewnia badacz. Stworzył on również teorię na temat pojawienia się Wielkiej Stopy w amerykańskich lasach: ma on być potomkiem gigantopiteka, który w okresie od 13 000 do 14 000 lat temu przywędrował z Azji przez Cieśninę Beringa – tą samą drogą dotarli tu pierwsi ludzcy przybysze, którzy zaludnili Amerykę.
Rzekomy ślad Yeti (himalajskiego odpowiednika Wielkiej Stopy) znaleziony w pobliżu Mount Everest
Spotkanie z Wielką Stopą
Po raz pierwszy Meldrum zobaczył Wielką Stopę w 1967 roku, kiedy wraz z publicznością w kinie drżał na widok uwiecznionego przez kilka sekund w amatorskim filmie ogromnego, owłosionego stworzenia podążającego leśną drogą. Jego autorem jest jeździec rodeo Robert Patterson, który zmarł na raka w 1972 roku i jeszcze na łożu śmierci zapewniał, że nagranie jest prawdziwe. Meldrum do tej pory uważa je za wyjątkowej rangi dowód: – Jeśli jest ono autentyczne, to jest to najbardziej zaskakujący film przyrodniczy wszech czasów.
Aby udowodnić swoją rację, zlecił specjalistom od ruchu dokonanie ekspertyzy tego krótkiego materiału filmowego, zaangażował do tego nawet ekspertów od efektów specjalnych koncernu Disneya. Wniosek naczelnego ”big-footologa” brzmi: żaden człowiek nie jest w stanie poruszać się w prezentowany sposób w przebraniu małpy. Jednak to wszystko nie przekonuje przeciwników teorii istnienia Wielkiej Stopy, którzy kpią z poczynań Meldruma. Falę drwin wywołała informacja o wyprawie badacza do kanadyjskich lasów, gdzie w towarzystwie kilku zwolenników swojej teorii nocował w rozpadającej się rybackiej chacie nad Snelgrove Lake.
Podsyciły ją dodatkowo przedziwne relacje jednego z uczestników ekspedycji, jakoby nocą chata została obrzucona kamieniami przez pomrukujące stworzenie. Zdaniem naocznych świadków zdarzenia, niedźwiedź nie byłby zdolny do tak precyzyjnego ataku. Fachowcy stroili sobie żarty, zmuszając tym samym mocno już poirytowanego Meldruma do zabrania głosu: – Sceptycy grzejący swoje wygodne fotele nie mają nawet bladego pojęcia, jak mocne dowody można znaleźć w tych lasach.
Oliwy do ognia dolał niedawno brytyjski biolog i znawca małp Ian Redmond, który znalazł sierść pochodzącą jego zdaniem od potomka gigantopiteka. Po pierwszych badaniach mikroskopowych Redmond był przekonany, że natrafił na ślad Wielkiej Stopy. Jednak badania próbki DNA nie pozostawiły żadnych złudzeń: w żadnym wypadku nie pochodzą one od żadnego tajemniczego stworzenia. Pochodzą od zwykłej kozy górskiej.