South Park (18+) – recenzja
Z serii rzeczy które bardzo lubię, a nie koniecznie mają związek z czymś ambitnym. South Park oglądam od pierwszych sezonów serialu – jak nie był jeszcze w żaden sposób wyróżniany, a jedynie wzbudzał kontrowersje. Od tego czasu zyskał wiele nagród i zdobył prawdziwą popularność. Premiera fabuły była w roku 99. To jest recenzja wersji długometrażowej z tym, że będą odwołania do całej serii.
Wymówka, dla której mogę pozwolić sobie na pisanie o South Parku jest jego nie dawny sukces. Został parę tygodni temu zestawiony w rankingu The Time jako jeden z najlepszych filmów animowanych – ALL TIME. Jest nie długo za Dumbo (41′), The Bugs Bunny (79′) i Pinnochio (40′). Miasteczko jako całość obraża wszystko i wszystkich. A to, że jest emitowany regularnie, pozwala na odwoływanie się do aktualnych wydarzeń. Pisałem już o nim opisując seriale animowane dla dorosłych. Teraz przejdę do wersji pełnometrażowej.
South Park: Bigger, Longer & Uncut jest.. musicalem. Występuję w nim jakieś 7, może 8 piosenek trwających po minucie lub dwie. (czas występowania w filmie) Trzeba przyznać, że naprawdę są dobrze wkomponowane w film. Przykładowo, pierwsza piosenka jaką widzimy to seans oglądany przez głównych bohaterów. Utwory skomponowane przez samych twórców – Trey Parker i Matt Stone. Swoją drogą, z wykształcenia są muzykami. Swoją drogą to właśnie za jeden z kawałków do pełnometrażowej wersji dostali nominacje do Oscara
Jest to przede wszystkim komedia. Humor absurdalny mniej lub bardziej skandaliczny. W historie młodych dzieci wplątane są wątki wojny, kościoła, jezusa, szatana, seksu, narkotyków i Bóg (to w serialu) wie czego jeszcze. Wersja kinowa jest przesiąknięta wulgarnym językiem o wiele znacznie bardziej niż odcinki. Główny powód tego jest taki, że to właśnie język jest wątkiem przewodnim pełnometrażówki. Dzieci wybierają się na seans nowego filmu. Okazuje się, że bohaterowie posługują się słowami nie dość, że wulgarnymi, to nawet nie mieszczącymi się w granicach zdrowego rozsądku.
Gdybym miał komuś polecać South Park to raczej wybrałbym dla tej osoby którąś z części serialu, mniej film fabularny. South Park nie każdemu musi się podobać i mi też nie zawsze się podoba. Czasem żarty bywają wyjątkowo nie smaczne. Poza tym jest to coś bardzo ciekawego mogącego czasem kojarzyć się z Monty Pythonem. Wystawiam ocenę z małym minusem, chociaż już nie wiem czy dla filmu czy serialu. Jeśli ktoś chce to wszystkie odcinki serialu można oglądnąć po angielsku na www.southparkstudios.com oficjalnej stronie.
Ocena: -8/10