Wiele demonów – Jerzy Pilch – recenzja

Wiele demonów – Jerzy Pilch – recenzja

Nowa powieść Pilcha zalatuje Hrabalem, Marquezem, Rulfo braćmi Grimm i solidnymi dawkami naszego domorodzonego Mariana Pilota. Zwłaszcza „Pióropuszem” tego ostatniego Pilch musiał się conieco natchnąć. I dobrze! Bo jest to wielki powrót do formy i jedna z lepszych powieści polskich jakie ostatnio czytałem.

Panu Jerzemu przysłużyło się trochę lat odsapnięcia od powieściopisarstwa. Przewietrzył dzienniko-pisaniem stare pokoje, na nowo naostrzył pióro i… wyszła z tego niezwykła, magiczna powieść. Sigła, miasteczko do bólu przypominające pilchową Wisłę, wyprowadza nas w zaczarowany świat, czujemy się jakbyśmy wylądowali w „mieście partnerskim” Macondo.

Wiele demonów – Magiczna obsada

Spotykamy tu wiecznie młode matki, proroków potrafiących powstrzymać panny od samobójstwa i zmniejszać trumny, morderczych ojców, strzelających (niecelnie) do swoich rodzin w każdą niedzielę, nawiedzonych malarzy, wściekłych synów, wyzwolone siostry, mściwe wdowy, komunistów, antykomunistów, agentów UB… Cudowna szaleńcza parada, zamknięta na 479 stronach tego… luterańskiego horroro-kryminału.

Wiele demonów – Poważne sprawy

Poza barwną, wręcz bajkową obsadą, powieść Pilcha popycha nas także w stronę rozważań nad istotą ludzkiego stosunku do Boga, relacji między religiami, stosunków rodzinnych i funkcjonowania małego miasteczka. Jest to jedna z tych niewielu książek, które sprawiają, że czujemy się mądrzejsi, z każdym przeczytanym rozdziałem. A także… spokojniejsi. Żaden z bohaterów nie ma problemu z myśleniem o śmierci, chorobach, zbrodniach – to co w naszym 'pop-telewizyjnym’ świecie jest ukryte, z trwogą poupychane po kątach, tu jest oswojone, zwyczajne i ludzkie. Podobnie ciężka zima, UB… wszystko zdaje się częścią naturalnego porządku rzeczy…

Wiele demonów – Pierwsza książka

Można powiedzieć, że jest to pierwsza powieść Pilcha. Wszystkie jego poprzednie książki, to raczej zbiory wspomnień, anegdot, rozważań… Tu mamy pewną nakreśloną akcję, bohaterów, którzy trwają z nami od początku do końca – zamiast jak w innych jego książkach pojawiać się w krótkiej opowiastce i znikać.

Z całego serca zachęcam do lektury. Książka ideanie nadaje się na długie zimowe wieczory, ale latem też umili smażenie na plaży, wylegiwanie się na pokładzie żaglówki albo długie podróże pociągiem w stronę wody i piasku.