Star Wars Episode IV: New Hope (recenzja)

Star Wars Episode IV: New Hope (recenzja)

Jestem świeżo po kolejnym oglądnięciu IV epizodu Gwiezdnych Wojen. Muszę przyznać, że się zawiodłem. Nie było Yody! A to właśnie jego postać w późniejszych częściach nadaje filmowi niesamowity charakter. Bez tego małego złośnika to już nie to samo. Jednak podejdźmy do tematu bardziej poważnie, bo wizja romantycznej przyszłości Georga Lucasa zasługuje na uwagę. Chyba każdy oglądał, przynajmniej jedną z sześciu części Star Wars. Zawsze imponowało mi, sposób w jaki cała historia jest poskładana. Kto jest czyim ojcem, kto synem. Jak by to wyglądało później, a jak wcześniej. Science Fiction zawsze oddziałuję na moją wyobraźnie. Tutaj prócz tego jest ciągła przygoda, a zewsząd łatwo zostać zaskoczonym – wszakże gatunek pozwala na bardzo dużo. Setki dziwnych stworzeń, różnorakie miasta czy technologia jaką trudno sobie wyobrazić.

Reżyseria: George Lucas
Scenariusz: George Lucas
Data premiery(świat): 1977
Gatunek: Science Fiction
W rolach głównych:
Mark Hamill: Luke Skywalker
Harrison Ford: Han Solo

Chociaż już tyle zapisanych słów, to w tym wypadku nie ma co szczędzić. Jednak chętnie bym skrytykował i wyrzucił na powierzchnie wszystkie niedoskonałości. Gdyby Star Wars powstało w obecnych latach, byłoby zapewne filmem pokroju Piratów z Karaibów. Może trochę bardziej ambitnym, ale niczym więcej. To co posiadają Gwiezdne Wojny w odróżnieniu do tamtego drugiego, to namiastkę filozoficzną. Ścieżka dobra i zła. Jakaś tajemna siła przenikająca nas wszystkich, można by nawet odnieść się do Boga. Ta odrobina głębi sprawia, że jest to w jakimś stopniu film wartościowy. Jak bym miał porównywać fabułę do Władcy Pierścieni. Stwierdziłbym, że opowieść o krasnoludach jest trochę bardziej dojrzała. Walka wewnętrzna bohaterów jest o wiele lepiej rozbudowana. Pozwolę sobie zaznaczyć, nie jestem fanatykiem ani jednego ani drugiego. Staram się być obiektywny.
Mógłbym zarzucać nie prawidłowości, tylko czy jest jakiś sens? W końcu ten film ma już parędziesiąt lat. Walki kosmiczne są świetnie zrobione, bardzo dynamiczne. Natomiast starcie Obi Wana i Dartha Vadera to klasyka sama w sobie – stoją na przeciwko siebie i dotykają się mieczami jak najwolniej potrafią. Wierzę, że wówczas świecące miecze same w sobie robiły kolosalne wrażenie, więc i na dynamice się nikt za bardzo nie skupiał.

Miło się ogląda Gwiezdne Wojny. Trochę jak taką baśń, niby dla dzieci, niby dla dorosłych. W każdym bądź razie, człowiek się nie nudzi. Nie jest jednak to dla mnie jakimś artefaktem. Warto zaznaczyć, że ten film nie jest już tylko ciekawym obrazem oglądanym w kinie czy na dvd. To jest ogromny świat, żyjący własnym życiem. Obiekt kultu. Figurki, karty, gry komputerowe, planszowe, koszulki, plakaty. 4 miliardy dolarów z samego Box Office. (wszystkie części)

Spostrzeżenie: Według różnych źródeł, gwiazda śmierci miała 140 kilometrów średnicy. Za pewne z tego powodu, była w stanie wysyłać maksymalnie 5 statków bojowych x-wingów. Które najprawdopodobniej były wielkości do 5-10 metrów.

Star Wars Episode IV: New Hope zajmuję 2 miejsce w kategorii science fiction dla najlepszych amerykańskich filmów wszech czasów.

Plusy:
– unikalny świat gwiezdnych wojen
– hej przygodo

Minusy:
– pewne niedociągnięcia

Ocena: 7/10 – dobry