Kebab za kołem podbiegunowym
Irańczyk otworzył lokal na mroźnym archipelagu Svalbard. Svalbard, archipelag wysp leżący mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Norwegią a Biegunem Północnym to miejsce niełatwe do życia. Noc trwa tam przez 6 miesięcy, drugie pół roku jest całkiem jasno. Trzeba też pamiętać, że atak niedźwiedzi polarnych wciąż jest realnym zagrożeniem, a średnia temperatura wynosi -10°C. Pomimo tych wszystkich trudności to właśnie na jednej z wysp całego archipelagu, postanowił się osiedlić Kazem Ariaiwand, Irańczyk żyjący ze sprzedaży kebabów. Los rzucił go na mroźne pustkowie po tym, jak nie udało mu się otrzymać azylu w Norwegii. Zamieszkał w miejscowości Longyearbyen, które jest administracyjną stolicą całego Svalbard. Prawa archipelagu nie wymagają specjalnych pozwoleń dla obcokrajowców na pobyt. Pojawienie się przedsiębiorczego Irańczyka w Longyearbyen zostało bardzo pozytywnie przyjęte dwa tysiące mieszkańców miasteczka. – Przyjechałem tutaj nie znając nikogo. Nie miałem ze sobą kompletnie nic. Teraz mam bardzo wielu przyjaciół, znam prawie wszystkich w mieście – mówi zadowolony Ariaiwand. Po śnieżnych zaspach porusza się czerwonym vanem, który nazwał “Czerwonym Misiem Polarnym”. Biznes ma się tak dobrze, że być może w menu pojawią się potrawy z lokalnych, tradycyjnych składników- mięsa fok i wielorybów. Jak komentuje Kazem: – zarobiłem dobre pieniądze. Mam ich tyle, że nie do końca wiem co z nimi robić. Kazem Ariaiwand dopełnia wielokulturowego obrazu północnego archipelagu. Polityka otwartych granic doprowadziła do utworzenia na wyspach społeczności, złożonej z osób reprezentujących 35 różnych narodowości. Niektórzy mieszkańcy przyjechali z naprawdę odległych miejsc.