Daleko od noszy – Roztańczony Dr Wstrząs

Daleko od noszy – „Roztańczony Dr Wstrząs”

Dzisiaj rano spotkała mnie niespodziewana przyjemność. Siedzę sobie w pokoju lekarskim, Czesław klęczy u mych stóp i mówi: „Gienia, podnieść nogi”. Takiego czegoś to ja nie pamiętam od czasów, jak Wojtuś  był w mojej ciąży. Niestety, ta chwila nie trwała długo, bo zaraz potem Czesław powiedział, że lepiej jakbym w ogóle wyszła. A takie rzeczy to ja prawie codziennie słyszę. Na przykład: „Gienia wyjdź, bo się skupić nie mogę”. I to bynajmniej nie w ubikacji to mówi. A tym razem to mu moje nogi przeszkadzały w wypełnianiu nowych obowiązków służbowych. Bo od tej afery z dyplomem, to Czesław jest za salowego i jak raz podłogę ścierą przecierał.

Oj nie ma łatwego życia, to trzeba mu przyznać. Nie dość, że mu dochody poważnie zmalały, to i szacunek u wszystkich stracił. A już najgorzej to go traktuje Kidler, szyja jedna (choć niektórzy mówią szuja, bo też tak można). Jak gdzie jaką plamkę zobaczy, to zaraz drze się na cały szpital, żeby Czesław przyleciał i wytarł.

Ale i Kidlera sprawiedliwość dopadła. Wymigał się od szkolenia, co to unia na niego jurki dała. Myślał, że będzie musiał siedzieć i się czegoś uczy, a on do nauki to taki więcej jak mój Czesław. Dlatego jurki wziął Wstrząs i wydał na naukę tańca. Jeszcze Magdę sobie do pary dobrał i miał z nią jeździć po świecie. Cały czas też chodził po szpitalu i wszystkich przymuszał, żeby mu w tym tańcu pomagali. Wymigać się jak nie było, bo ordynator wydał mu specjalne pismo, że nikt się od pomocy uchylić nie może.

Nie można powiedzieć, szło Wstrząsowi to całkiem dobrze. Nawet mu powiedziałam, że się rusza zupełnie jak ta Fasola, co wygrała ten program… No jak się to zwało… jakoś tak: „Tańcowanie na ekranie” czy cóś takiego. Ale ostatecznie pożytku z tego nijakiego nie miał, bo mu ordynator zaczął zazdrościć jeżdżenia po świecie w parze z Magdą i jurki zabrał. Ludzie gadają, że to przez Kidlera. Może być, bo to szyja straszna jest.