Daleko od noszy – “Trzech młodych studentów”
Dzisiaj rano przyfrunęła do mnie Basia i mówi: „Przewrócisz się, jak ci powiem!!!”. Od razu pomyślałam, że się umówiła z doktorem Wstrząsem. Ona wprawdzie twierdzi, ze go nienawidzi, ale ja wiem, że im bardziej go nienawidzi, tym bardziej chce się z nim umówić. Kiedyś na przykład widzę, że zgrzyta zębami na jego widok. Mówię jej: „Basiuchna, ty się weź idź uspokój”. A ona, że nie daje rady. Bierze nóż i biegnie za nim. On się odwraca, przerażenie w oczach. Basia do niego podbiega i…. pyta się, czy by się czasem na tańce nie wybrali razem. I jabłko wyjmuje z kieszeni, żeby sobie tym nożem obrać.
Ale za bardzo odleciałam od tematu. Bo Basia w końcu mi powiedziała, że trzech młodych stażystów do nas przychodzi. I to na pewno będzie przełom w jej życiu, bo statystycznie jeden musi być brunet! A ona za takim przepada.
W sumie nawet ją rozumiem, chociaż sama uniesienia mam już za sobą, jako matka dzieciom i żona mężom. W szkole mogłam latać sobie za chłopakami i szukać miłosnych uniesień… A teraz mam jednego męża i jedno uniesienie. To mi powinno wystarczyć. I wystarcza. Oczywiście do pewnego stopnia. Dlatego na wszelki wypadek poprawiłam makijaż. Musiałam ładnie wyglądać, bo aż się Czesław uniósł. Szkoda, że tylko znad podłogi ze swoją szmatą.
Niestety, stażyści nas rozczarowali. Zamiast docenić piękno dojrzałych wdzięków Basi i moich, to oni wzroku nie mogli oderwać od tej gówniary Magdy. Taka jest ta dzisiejsza młodzież! Jak ja byłam w ich wieku to było nie do pomyślenia, żeby stażyści się za mnie nie brali. A teraz to szkoda gadać, ręce opadają. I nie tylko.