Daleko od noszy – “Skłócacz i Godzilla”
Ludzi zdecydowanie nie wolno oceniać po wyglądzie. Pozawczoraj na przykład, przyszedł do nas taki niepozorny. Uśmiechał się miło, grzeczny był, ale tylko jak wyszedł z windy czuć było, że coś się pod tą jego pokrywą musi kryć. Sama nie wiem, jak to się stało, ale wystarczyło, że zamieniłyśmy z Basią kilka słów z nim, a już byłyśmy śmiertelnie na siebie pogniewane. Pierwszy raz w życiu.
A potem to wszystko się rozlazło po szpitalu razem z tym niepozornym. To, że Wstrząs chciał pobić Basię, to w sumie nic dziwnego. On jej w co drugim zdaniu przypomina, jaką to ciężką rączką dysponuje. A ponieważ on teraz za króla dancingów co i raz robi, to mu Basia jedną razą odpowiedziała, że nóżkę też ma nielekką, bo jak go zobaczyła tańczącego, to tak jakby się słoń po parkiecie przewalał…
Ale za bardzo odleciałam od tematu. Chociaż właściwie nie, bo to się przecież o kłótnie rozchodzi. No a cały szpital to się zrobiła jedna wielka kłótnia. Zasadniczo nie było ludzia, który się z kimś nie pokłócił. Łubicz powoli już nie wiedział co robić, to mu poradziłam, żeby ściągnął jakąś Godzillę… Bo tak w ogóle, jak jakaś ciężka sytuacja następuje w szpitalu, to on zawsze do mnie z tym. Oczywiście nie tak oficjalnie, bo przecież by się nie przyznał, że taki ważny ordynator się zwykłej pielęgniarki radzi…
No ale tym razem to naprawdę odleciałam o tematu. W każdym razie jak ta Godzilla przyszła do szpitala, to się zaczęło uspokajać. Nawet Wstrząs się chwilowo zgodził z Basią, chociaż u nich kłótnia to stan mormalny a nie wyjątek.
Ale kiedy wydawało się już, że ta Godzilla wszystkich pogodzi, poszła do tego niepozornego. I jaka się kłótnia zrobiła!
Mówiłam, że ludzi nie należy oceniać po wyglądzie. Taki niepozorny, a poradził sobie nawet z Godzillą.