Kac Vegas w Bangkoku – recenzja

Kac Vegas w Bangkoku – recenzja

Chyba nikogo nie zdziwi, że jest to to samo co część pierwsza, tyle że w Bangkoku. Poprzednia wersja nawet mi się podobała, sam pomysł wielkiego kaca jest naprawdę dobry. Zeszłoroczną wersję oceniłem na 6 w skali do 10, więc najnowszą ocenie o stopień niżej. Nie dlatego, że to zły film. Dlatego, że gdy się stoi w miejscu, to tak naprawdę się cofa, a Kac Vegas w Bangkoku nie ośmieliło się posunąć do przodu.

Gdy ktoś obejrzał pierwszą część to już wie o czym jest Hangover II (ang. tytuł). Jeden z bohaterów bierze ślub. Dwa dni przed ceremonią zbiera się z kolegami, z założeniem, że nie stanie się to samo co roku temu. Nie spiją się w trupa, nie naćpają nie znanymi środkami. Oczywiście dzieje się tak i nasi bohaterowie budzą się w jakimś obskurnym mieszkaniu w Bangkoku, nie bardzo wiedząc jak się tam znaleźli. Teraz muszą się pozbierać i dotrzeć na ślub. W odróżnieniu do części pierwszej, scena w której są skacowani jest tak po 20-30 minutach, a nie na początku.

Uwielbiam parę filmów, które można mniej lub bardziej nazwać imprezowymi. Genialny Human Traffic, albo np okryte złą sławą Fear and Loathing in Las Vegas, czy Trainspotting – to już bardziej poważny. Nie postawie Kac Vegas na jednej półce z moimi faworytami. Ten film ma w sobie ciekawy pomysł, zaskakuję chociaż jest schematyczny. Zdaje się być czymś pozbawionym klimatu – a jeśli już jest jakiś klimat to bardzo kiepskiej jakości. Bardziej podoba mi się, gdy w Trainspotting facet który tańczył z transwestytą grający “twardziela” zaczyna skandalizować bez radnie, niż gdy w Kac Vegas główny bohater po podobnej sytuacji chce się rozpłakać. Wolę słuchać Johnnego Deppa z Las Vegas Parano, gdy wymienia ponad 10 różnych narkotyków którymi będzie się faszerował, niż śmiesznego grubaska która tam jakiś proszek dosypał do pianek. No i na koniec, bardziej podoba mi się psychodeliczny klimat Human Traffic, niż “przebojowy” Kac Vegas.

Nowy film Todda Phillipsa jest średni, ale można go obejrzeć. Jak komuś podobała się część pierwsza to z pewnością, ta mniej lub bardziej spodoba. Od siebie mogę polecić odcinek South Parka nawiązujący do filmu – w mojej ocenie jest lepszy niż Kac Vegas – South Park – City Sushi. Będzie go można tam obejrzeć niestety dopiero za miesiąc – tylko w języku angielskim.

Skąd taki dziwny tytuł? Oryginalna nazwa filmu to Hangover (“Kac”). Pierwsza część miała miejsce w Vegas, druga w Bangkoku.

Ocena: 5/10