„Kasia, pouczysz się z nami matematyki?”
To przyszłam. Siedzę. Ledwo za nimi nadążam, bo do dwojga szóstoklasistów dołączyła Zosia z gimnazjum, i w parę minut kartki zapełniły się wszystkimi możliwymi rodzajami trójkątów i czworokątów, a wokół nich pałętały się te same figury wycięte z papieru w kratkę. A ja tylko siedzę i zadaję pytania – nie po to, żeby sprawdzać ich wiedzę, tylko żeby ją zdobywać.
To są sytuacje, w których wspaniale jest być niepotrzebnym. 🙂