Daleko od noszy – “Wełniany interes”
Ludzie to sumienia nie mają, jak oszukują innych. A już szczególnie bezwstydni to są pacjenci. Taki jeden z dziewiątki, co mu dwunastnicę Czesław skrócił do szóstki, pracuje w operze, jako kontroler biletów. I on nam załatwił dwa bilety. Myśleliśmy, że za darmo, przychodzimy i pytamy w kasie, czy są dwa bilety na nazwisko Basen. Taka jedna z kasy, mówi, że są, ale trzeba płacić! Za nami kolejka- wstyd!
Ale to jeszcze nie wszystko. Zapłaciliśmy za bilety po sześćdziesiąt złotych. Wchodzimy, a tam jak byk stoi na plakacie napisane: „Opera za trzy grosze”! Czyli nacięli nas na prawie sto dwadzieścia złotych, bez sześciu groszy. Dlatego postanowiłam zaoszczędzić i sama zrobić Wojtusiowi szaliczek z wełny na drutach. Przy okazji myślałam, że się taka mechaniczną czynnością wyspokoję.
Zobaczył to Łubicz, ale wcale się nie zdenerwował, że zamiast pracować, to na drutach robię. Powiedział tylko, że to dobry pomysł. Następnego dnia już pół szpitala zasuwało na drutach i produkowało szaliki. Ordynator im taką terapię wymyślił. I bardzo dobrze, niech się chociaż na co przydadzą. Podobnież mamy te szaliki sprzedawać z dużym zyskiem. Tylko nie wiem, czy teraz pójdą, bo to środek lata jest.
Ale mnie to robienie na drutach i tak niewiele pomogło na nerwy mi, bo zadzwonił mój Wojtuś i powiedział, że babcią zostanę. Mało nie odpadłam od słuchawki. Ale wypytuję dzieciaka jak to nieszczęście się stało. A Wojtuś mi mówi, że to z zabawy. Właściwie normalna rzecz. Zawsze zaczyna się od zabawy. Zanim się Wojtuś urodził, to my też bawiliśmy się z Czesławem w lekarza. On wyjął ten swój długi, błyszczący stetoskop i…
Ale za bardzo odleciałam od tematu. Pytam się więc Wojtusia co on jej w tej zabawie zrobił, żeby czego gorszego z tego nie było. A on mi na to, że ją za warkocz pociągnął. Kamień prawie spadł mi z nerek (choć niektórzy mówią „z serca”, chociaż to chyba bez sensu, bo wiadomo, że kamienie to są na nerkach, więc niby dlaczego mają z serca spadać). Ale Basia wzbudziła moją wątpliwość, że właściwie nie wiadomo, gdzie on ją za ten warkocz pociągnął…