Jan Kochanowski Treny Tren I
Pierwszy z utworów tworzących analizowany cykl rozpoczyna się apostrofą do całej tradycji funeralnej (czyli żałobnej):
Wszytki płacze, wszytki łzy Heraklitowe
I lamenty, i skargi Simonidowe,
Wszytki troski na świecie, wszytki wzdychania
I żale, i frasunki, i rąk łamania,
Wszytki a wszytki za raz w dom się mój noście,
A mnie płakać mej wdzięcznej dziewki pomożcie,
Jest to rodzaj inwokacji do całego cyklu przywołującej z jednej strony znanych poecie autorów utworów funeralnych, z drugiej zaś będącej wyolbrzymieniem bólu, wręcz wołaniem o jego maksymalną koncentrację, natężenie.
Śmierć dosięgnie każdego człowieka i wszyscy ludzie zdają sobie z tego sprawę. Zawsze nadchodzi czas umierania, śmierć zamyka ziemską drogę człowieka: z reguły w podeszłym wieku, mającego rozliczne doświadczenia, niekiedy nawet już zmęczonego życiem. Czymś innym jest śmierć dziecka: nagła, bezsensowna, okrutna i będąca wyrokiem jakby sprzecznym z intencjami Boga, dawcy życia. Owa śmierć w Trenie I zabiera ze świata bezbronne stworzenie, jest ślepą, niepobożną siłą, ma wręcz zbrodniczy charakter:
Tak więc smok, upatrzywszy gniazdko kryjome,
Słowiczki liche zbiera, a swe łakome
Gardło pasie;
Smok śmierci nie zna litości, nie waży w tym przypadku zasług i win tych, których wybrał, postanowił zabrać ze świata. Zabiera zaledwie trzyletnie dziecko – niewinne, wolne od grzechów, do tego wyjątkowo dobre, posłuszne, ukochane przez rodziców, będące radością ich życia. Nie tylko dziewczynkę spotkała najstraszniejsza z krzywd, jawnie niesłusznie i okrutnie zostali ukarani również kochający dziecko rodzice. To zbrodnia, powiada podmiot liryczny, tak być nie może, w obliczu takiej niesprawiedliwości trudno zachować wczorajsze wyobrażenia o sprawiedliwości, dobroci i celowości wszelkich decyzji Najwyższego. Już w pierwszym trenie rozpoczyna się wielki dialog poety z Bogiem. Przede wszystkim zostaje zakwestionowana fundamentalna zasada boskiej sprawiedliwości. Nauka nie prowadziła do szczęścia, nie pozwalała skutecznie bronić się przed osobistymi tragediami. Także pobożność nie zapewnia ochrony przed nieszczęściem, które nie wybiera między ludźmi religijnymi i obojętnymi wobec Boga, równo dotyka wszystkich. Zwątpieniu w ludzki rozum towarzyszy w Trenach podważenie wartości cnoty, mądrości, powątpiewanie w sprawiedliwość boską i niewzruszony moralny ład świata.
W drugiej części utworu, nasyconej porównaniami, metaforami, symbolami, odwołaniami do Biblii, dostrzeżemy już wprowadzenie w zasadnicze treści filozoficzne całego cyklu: śmierć jest czymś niepojętym, śmierć niewinnego dziecka to wydarzenie bezsensowne, nie mieszczące się w ludzkich kategoriach myślenia. Wszystkie ludzkie wysiłki muszą okazać się daremne, pozostaje tylko bezsilna rozpacz pozbawiająca nadziei, wiary w porządek świata, jego sprawiedliwość.
Wobec śmierci można przyjąć różne postawy. Z wieloma z nich poeta podjął polemikę w ostatnich sześciu wersach tego utworu. Nie jest łatwo wybrać właściwą postawę, któreś z dwóch skrajnych stanowisk: pogodzenie ze śmiercią lub wszelkimi sposobami wyrażanie żalu, rozpaczy. Treny stały się właśnie lirycznym, poetyckim zapisem bólu, rozpaczy i zarazem próbą opanowania uczuć, emocji, usiłowaniem ich zracjonalizowania.
Niemal nadludzkie, ogromne cierpienie musiało podważyć wiarę w sens filozofii, stać się wielkim rozczarowaniem filozofią rozumianą jako podpora ludzkiej egzystencji, nauka umożliwiająca zapanowanie nad emocjami. Wystarczyło zachować cnotę, moralność i stoicki umiar, by być człowiekiem szczęśliwym. Zawsze można było odwołać się do autorytetu starożytnych filozofów, w ich dziełach znaleźć potwierdzenie takiej, w gruncie rzeczy niezmiennie optymistycznej, wizji świata i miejsca w nim człowieka.
W Trenach autorytet myślicieli starożytnych został całkowicie zanegowany. Dlatego iż poeta utracił renesansowy optymizm, wiarę w porządek świata i przekonanie o prawdziwości nauk filozoficznych antyku. Lata gromadzenia mądrości, studiowania dzieł filozoficznych zostały uznane za w gruncie rzeczy stracone. Życie nie wybiera pomiędzy głupcem a mędrcem, niczym nie nagradza tego ostatniego. Bohater liryczny Trenów czuje się upokorzony, poniżony przez nieszczęście, jego poetycka sława jest niczym wobec okrutnej śmierci. Już w Trenie I Kochanowski napisał: Macamy, gdzie miękcej w rzeczy, / A ono wszędy ciśnie. Pozostaje jedynie rozpacz (człowiek ma do niej prawo, wielokrotnie powtórzy poeta), łzy: Nie wiem, co lżej: czy w smutku jawnie żałować, I Czyli się z przyrodzeniem gwałtem mocować.
Tren I nie posiada wyraźnie określonego, doprecyzowanego adresata (kolejne utwory cyklu zwracają się np. do śmierci, mądrości, także Boga): podmiot liryczny – ojciec mówi do całego otoczenia, do każdego z niemych świadków jego tragedii.
Ten tren, jak wszystkie pozostałe, jest wierszem ciągłym (stychicznym, a nie stroficznym, czyli podzielonym na poszczególne strofy). Został napisany dwunastozgłoskowcem, ma parzyste rymy.