Plemię, dla którego dżungla to cały świat

Plemię, dla którego dżungla to cały świat

Rząd Brazylii zgodził się opublikować zdjęcia amazońskich Indian celujących z łuków do samolotu, aby świat mógł zrozumieć lepiej zagrożenia dla nielicznych plemion nadal żyjących w niemal całkowitej izolacji w amazońskiej dżungli – podano w Rio de Janeiro. Jak pisze brytyjski tygodnik „The Independent”, zdjęcia zrobione z przelatującego nisko samolotu mogą odegrać kluczową rolę w zapewnieniu przeżycia takim plemionom. Antropolodzy od dawna wiedzą o ich istnieniu, ale dopiero opublikowane zdjęcia zwracają uwagę na sytuację Indian w gęstej amazońskiej dżungli niedaleko granicy z Peru. – Opublikowaliśmy zdjęcia, ponieważ – jeśli dalej będzie tak, jak się teraz dzieje – ludzie ci znikną – powiedział Jose Carlos Meirelles, koordynujący z ramienia rządu ochronę czterech plemion, które do tej pory nie miały kontaktu ze współczesną cywilizacją. Zrobione na przełomie kwietnia-maja zdjęcia ukazują zebranych na niewielkim placyku we wsi kilkunastu Indian, głównie nagich i pomalowanych czerwoną farbą. Potrząsają oni łukami i mierzą z nich w stronę samolotu. Widać też kilka chat o dachach krytych strzechą. Niewiele wiadomo o tym plemieniu; przypuszcza się, że jest ono spokrewnione z plemionami Tano i Aruk. Według Brazylijskiej Fundacji Indiańskiej takich rozsianych w dżungli wiosek, których mieszkańcy nie mieli kontaktu z cywilizacją, może być 68; oficjalnie potwierdzono istnienie tylko 24. Jednak, jak mówią antropolodzy, niemal wszystkie z tych rozsianych po dżungli grup indiańskich wiedzą o istnieniu zachodniej cywilizacji; sporadycznie miewały one kontakt ze zbieraczami gumy i drwalami, ale zawsze wracały do swoich osad i chat, ponieważ zazwyczaj były atakowane przez wycinających dżunglę. Jak powiedział Meirelles, który brał udział w lotach nad indiańską wioską, pojawienie się samolotu spowodowało, że kiedy następnego dnia leciano nad wioską, większość kobiet i dzieci już ją opuściła, kryjąc się w dżungli, a pozostali na miejscu mężczyźni pomalowali swoje ciała, przygotowali broń i wyraźnie weszli na wojenną ścieżkę.

Zdaniem ekspertów takie zachowanie Indian świadczy o tym, iż zdają sobie oni sprawę, że kontakt ze światem zewnętrznym grozi poważnym niebezpieczeństwem. Wzdłuż granicy w Peru podobne plemiona zostały wygnane ze swoich siedzib przez agresywne interesy spółek górniczych i naftowych oraz nielegalną wycinkę lasów. Prezydent Peru Alan Garcia otwarcie kwestionował istnienie plemion pozostających bez kontaktów z cywilizacją. Tymczasem w brazylijskim stanie Acre przybywało dowodów na to, co dzieje się w rejonie przygranicznym – rzeka wyrzucał na brzeg opakowania po peruwiańskiej benzynie i resztki świadczące o prowadzonej w górze wycince. „To, co się dzieje w tym rejonie (Peru), to ogromna zbrodnia wobec świata przyrody, plemion tam mieszkających, fauny i jest dalszym świadectwem całkowitej irracjonalności, z jaką my ucywilizowani traktujemy ten świat” – cytuje słowa Meirellesa „The Independent”. Cztery plemiona monitorowane przez Meirellesa to prawdopodobnie około 500 ludzi, przemieszczających się na obszarze 630 tys. hektarów. Według niego prowadzona przez władze brazylijskie aktywna polityka pozostawienia tych Indian w izolacji sprawiła, że w ostatnich 20 latach liczba pokrytych strzechą chat podwoiła się.