Przyjęcie filmu – Wojna polsko-ruska.
Powieść Doroty Masłowskiej „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną” stała się prawdziwym literackim bestsellerem. Na podstawie książki w roku 2009 nakręcono film o tym samym tytule w reżyserii Xawerego Żuławskiego. Ekranizacja okazała się bardzo udana, w pełni oddawała bowiem specyfikę i charakterystyczny klimat powieściowy. I to okazało się siłą tego filmu, który został dość ciepło przyjęty przez fanów prozy Masłowskiej.
Na „Wojnę polsko-ruską” w pierwszym weekend po premierze przyszło około 85.070 widzów. Film cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Ochoczo przychodzili na niego ci, którzy mieli w swoich rękach książkę, aby skonfrontować doznania, ale również i osoby, które zdecydowały się poznać jedynie filmową wersję opowieści. Opinie były różne, zarówno wśród publiczności, jak i krytyki, czasami wręcz zupełnie skrajne. Już sama książka wywołała niemałe zamieszanie, miała swoich zagorzałych zwolenników podziwiających styl i kunszt językowy autorki, jak również przeciwników – oskarżających ją o kicz, tandetę i wulgaryzację. I chyba ta skrajność najbardziej przysłużyła się promocji filmu, który również nie obył się bez echa.
Zarówno powieść jak i film można nazwać mocno eksperymentatorskimi, dlatego też nie każdy może docenić tego typu „wybryk” artystyczny. Film zrealizowany został z niezwykłą dynamiką, zachowany w konwencji komiksowej, przemyca liczne elementy groteski i absurdu. Dodatkowo urozmaicony został o liczne efekty specjalne. A wszystko to, aby oddać wyraz nieokiełznanej i nieograniczonej wyobraźni. Widzowie właśnie to pokochali w tym filmie najbardziej: że jest odważny, bezkompromisowy, „odjechany” i mocno przestylizowany.
Najczęstszymi epitetami, jakimi określano „Wojnę polsko-ruską” były: odjechany, psychiczny, abstrakcyjny, idt. Doceniono go za niewątpliwą oryginalność, a także autentyczność. Postacie wykreowane w filmie są bowiem nośnikami pewnych osobowościowych cech, zajmują ich bardzo potencjalne problemy i wątpliwości i – mimo, że śmieszne, a czasami wręcz nieco pokraczne – to bliskie i nieskomplikowane. Doceniony został również język, w którym odbijają się realia polskich blokowisk. Publiczność doceniła humor, bezpretensjonalność w ukazaniu środowiska dresiarzy i nieposkromioną abstrakcję w niektórych scenach. Co ciekawe, być może wiele z tych osób, którym film przypadł do gustu, sięgną również po książkę, jeżeli do tej pory było im nie po drodze do księgarni.
Z drugiej strony pojawiły się również głosy sceptyków, którzy całą opowieść traktują jako „kicz dla dresiarzy”. Ciekawym spostrzeżeniem jest jednak fakt, że elementy, które przez niektórych są chwalone, dla innych są powodem do krytyki. I właśnie chyba w tej dychotomii opinii tkwi siła tej ekranizacji i główna przyczyna tak wielkiej popularności. Jest jednak pewne, że osoby nieobdarzone odpowiednią dawką dystansu do świata i samego siebie powinni zaniechać oglądania. Wszyscy inni jednak powinni obejrzeć, ale również spróbować pod warstwą absurdu i hiperbolizacji filmowej odnaleźć również płaszczyznę ukrytą, w której znajduje się główny sens i problemy, na jakie narażeni są bohaterowie „Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną”.