Typ książek nietypowych

Typ książek nietypowych.

Mając do dyspozycji różnorodne sposoby na rozrywkę, wszechobecny internet, gry na konsole i kinect, nowe seriale wyrastające jedne po drugich, kino 5D albo bardziej ekstremalne, jak skoki na bungee, czy spędzanie czasu z książką w ręce może być wciąż konkurencyjną atrakcją?

Wystarczy sięgnąć po właściwe tytuły i zapewniam, że tak! Dwa przychodzą mi do głowy, jako przykłady superowe, nie tylko pod względem treści, wartości literackiej ale także swojej konstrukcji i niecodziennej budowy. Współcześni pisarze bawią się językiem, tworzą neologizmy, posługują się zwrotami potocznymi, niekiedy wulgaryzmami ale także eksperymentują z samą formą. Podobne eksperymenty, które zdecydowanie uznaję za udane, przeprowadzili, tworząc swoje dzieła, panowie Italo Calvino oraz Julio Cortazar. Książki o których myślę, wcale nie są odkryciem ostatnich lat, obie ukazały się w latach 70. i 80. i na dodatek na pozór niewiele mają ze sobą wspólnego, wybrałam je natomiast w takim zestawieniu z dwóch powodów. Po pierwsze przede wszystkim dlatego, że ich konstrukcje wyróżniają się na tle innych książek, które do tej pory miałam okazję poznać, po drugie oba tytuły wpadły w moje ręce z tego samego źródła polecenia, zatem kontynuując to, polecam je dalej!

calvinoitalo28229

Czytając je można się po prostu rewelacyjnie bawić! Jeśli ktoś ma ochotę, żeby na przykład książka do niego przemówiła, zwracając się bezpośrednio do czytelnika, bez cienia wahania powinien złapać za „Jeśli zimową nocą podróżny”. Ta książka łamie większość konwenansów, do których przeciętny czytelnik pewnie jest przyzwyczajony.       W treści pojawia się nazwisko samego autora, narrator przemawia bezpośrednio do odbiorcy, a fragmenty w których powieść nabiera tempa, są przerywane w najlepszym momencie, książka składa się z samych początków. Jest ich 10, każdy początek tak intryguje, że aż się chce poznać dalszy ciąg tych małych historii, fragmenty traktowane osobno, opowiadają o całkiem nowych zdarzeniach. Łącząc jednak wszystkie wprowadzenia, dowiadujemy się coraz więcej o pełnej fabule, budują całą historię. A na dodatek mamy tutaj do czynienia z nie lada incepcją, jest to bowiem książka o książkach.

„Gra w klasy”, jest równie zaskakującym wariactwem literackim. Przy pomocy tej książki dosłownie można grać i się bawić, ba! można ją czytać w nieskończoność! Możliwości i kombinacji jest bowiem tak dużo, że właściwie czytając ją w sposób klasyczny, od deski do deski, mam uczucie jak gdybym największą frajdę miała jeszcze przed sobą. Po książce bowiem dosłownie można skakać, przerzucając kartki w dowolny sposób, czytamy za każdym razem inną opowieść. Śmiałych zachęcam do szukania własnych sposobów na jej czytanie, dla mniej odważnych na pierwszych kartkach powieści jest mała ściąga, przygotowana przez autora podpowiedź jak poruszać się po książce.

Czytając nie można się zamykać na treść, polecam doszukiwanie się nawiązań, skojarzeń, za każdym razem można tworzyć swoje własne historie i tą część zabawy totalnie polecam. Jeśli komuś czytanie książek kojarzy się z nużącym zajęciem, koniecznie musi sięgnąć po te dwie pozycje i przekonać się, jak naprawdę fajnie można się bawić, odkrywając finezję w budowaniu literatury, będąc jedynie albo aż jej czytelnikiem.