Radni wysyłają detektywów do domów publicznych

Radni wysyłają detektywów do domów publicznych

Dziewięć samorządów lokalnych aglomeracji Sydney płaci prywatnym detektywom za kontakty intymne z kobietami lekkich obyczajów, w celu zdobycia dowodów służących do zamknięcia nielegalnych domów publicznych – poinformowała w niedzielę australijska gazeta „The Sunday Telegraph”. Dziewięć rad lokalnych tzw. Wielkiego Sydney przekazało prywatnym detektywom w ciągu trzech lat łącznie 25 tys. dolarów australijskich, za które mieli oni zdobyć „bezpośrednie dowody” bezprawnej działalności niektórych domów publicznych.

Burmistrz Kuringgai Nick Ebbeck powiedział, że radykalne środki są w tym wypadku niezbędne. – Musimy wynajmować prywatnych detektywów, żeby odbywali z prostytutkami stosunki i przynosili raporty, wystarczająco wiarygodne do wygrania sprawy sądowej – wyjaśnił.

Detektywi dostarczają szczegółowych opisów zawieranych transakcji, a niekiedy udaje im się także nakręcić filmy obrazujące cały proceder. Dowody zebrane w ten bezpośredni sposób w wielu przypadkach okazują się skuteczne. Tylko w tym miesiącu doprowadziły do zamknięcia dwóch domów publicznych.
W Sydney istnieją legalne domy publiczne, jednak obok nich działa wiele nielicencjonowanych przybytków świadczących usługi seksualne. Radni skarżą się, że ciężar dowodu spoczywa na nich, a sądy wymagają niekiedy do likwidacji pokątnych domów publicznych bardzo mocnych świadectw ich nielegalnej działalności.